Ostatni dzwonek… uroczysty apel… wręczenie świadectw… a w dowcipie o Jasiu „jeszcze tylko lanie” i… wakacje.
Reakcje rodziców na widok świadectw pociech są różne. Od zadowolenia, poprzez obojętność, do złości, agresji i poczucia winy. Wynika to z faktu, jak ogromne znaczenie społeczne mają oceny szkolne. Powszechnie uważa się, że są one jednym z najlepszych wyznaczników sukcesu. Im wyższe, tym większe prawdopodobieństwo osiągnięcia wysokiego statusu w przyszłości (co jednak nie do końca potwierdzają wyniki badań naukowych).
Niektórzy rodzice mogą spać spokojnie i cieszyć się wraz z dziećmi uzyskanymi przez nie wynikami. Istnieje grono uczniów, którym zależy na zdobywaniu wiedzy, poszerzaniu swoich horyzontów, rozwijaniu drzemiącego w nich potencjału. Uczą się dla siebie, niezależnie od okoliczności zewnętrznych (kolegów, ciśnienia atmosferycznego, pory roku). I często w otoczeniu jest to przyjmowanie za stan tak naturalny, że nikt nawet nie wyobraża sobie, że mogłoby być inaczej.
Takie podejście dziecka, pożądane przez niemal każdego rodzica, nie objawia się jednak u wszystkich uczniów. Co się dzieje, gdy nasza latorośl do tego typu ludzi nie należy? Zwróćmy teraz uwagę na domy, gdzie w powietrzu unosi się zapach klęski. Reakcje rodziców w dużej mierze zależą od tego, jakie mają wyznaczniki porażki i sukcesu. Czy niepowodzeniem jest czwórka na świadectwie z przedmiotu, którego dziecko nie lubi, nie rozumie i nie umie? Czy za klęskę można już uznać kilka ocen dostatecznych? Czy też wreszcie niepomyślnymi można nazwać sytuacje, gdy oceny są rzeczywiście niskie, a uczeń ma poprawkę lub wcale nie otrzymał promocji? W każdym z tych przypadków, odczuwając dezaprobatę rodziców, dziecko odbiera sygnał o własnej niekompetencji. Jeśli jest postrzegane głównie przez pryzmat osiągnięć szkolnych znajdzie to odbicie w pogorszeniu jego wizerunku i mniemania o sobie. Słabe oceny mogą wpędzić dziecko w błędne koło: jeśli nie dostaje dobrych stopni czuje się głupie, a skoro tak, to nie może się nauczyć na tyle, aby je uzyskać. Covington i Teel w książce „Motywacja do nauki” piszą, że „stopnie motywują tych uczniów, którzy najmniej tego potrzebują, to znaczy tych, którzy i tak odnoszą sukcesy. Natomiast tych, którzy najbardziej potrzebują zachęty (ponieważ nie odnoszą sukcesów), stopnie odstraszają i przerażają”. Tymczasem przyczyny złych ocen mogą być różnorodne. W grę mogą wchodzić kwestie zdrowotne (przewlekłe choroby, przyjmowane leki, niedosłuch, niedowidzenie lub inne ograniczenia utrudniające naukę). Czasami jest to wynik niskich możliwości do nauki dziecka i stawianych mu zbyt wysokich wymagań. Złe oceny mogą pojawić się jako skutek kłopotów z koncentracją, nadmierną ruchliwością, czy impulsywnością. Momentami przydatne byłyby inne metody nauczania, niż te, które są stosowane. Nierzadko do takiego stanu rzeczy przyczyniają się również rodzice – szczególnie, jeśli są zbyt pobłażliwi i ustępliwi. W dziecku mogą wówczas zaszczepić przekonanie, że wszystko w życiu da się wyprosić.
Co możemy zatem zrobić oglądając świadectwo? Przede wszystkim zapytajmy siebie, czy faktycznie mamy się o co martwić. Miejmy na uwadze, że to już się stało. Jeśli oceny są rzeczywiście kiepskie można w nich poszukać informacji, jakie dziedziny kwalifikują się do poprawienia w przyszłym roku szkolnym. Unikajmy porównań z rodzeństwem, dziećmi znajomych lub też sobą w podobnym wieku, chyba, że chcemy rozpętać w domu kłótnię. Zwróćmy raczej uwagę na to, co udało się dziecku osiągnąć. Podkreślmy jego mocne strony. Nawet, jeśli nie pokazuje tego po sobie, zależy mu na naszej opinii. Pamiętajmy, że reakcja opiekunów na otrzymane świadectwo to kolejny egzamin z wychowania.
Reakcje rodziców na widok świadectw pociech są różne. Od zadowolenia, poprzez obojętność, do złości, agresji i poczucia winy. Wynika to z faktu, jak ogromne znaczenie społeczne mają oceny szkolne. Powszechnie uważa się, że są one jednym z najlepszych wyznaczników sukcesu. Im wyższe, tym większe prawdopodobieństwo osiągnięcia wysokiego statusu w przyszłości (co jednak nie do końca potwierdzają wyniki badań naukowych).
Niektórzy rodzice mogą spać spokojnie i cieszyć się wraz z dziećmi uzyskanymi przez nie wynikami. Istnieje grono uczniów, którym zależy na zdobywaniu wiedzy, poszerzaniu swoich horyzontów, rozwijaniu drzemiącego w nich potencjału. Uczą się dla siebie, niezależnie od okoliczności zewnętrznych (kolegów, ciśnienia atmosferycznego, pory roku). I często w otoczeniu jest to przyjmowanie za stan tak naturalny, że nikt nawet nie wyobraża sobie, że mogłoby być inaczej.
Takie podejście dziecka, pożądane przez niemal każdego rodzica, nie objawia się jednak u wszystkich uczniów. Co się dzieje, gdy nasza latorośl do tego typu ludzi nie należy? Zwróćmy teraz uwagę na domy, gdzie w powietrzu unosi się zapach klęski. Reakcje rodziców w dużej mierze zależą od tego, jakie mają wyznaczniki porażki i sukcesu. Czy niepowodzeniem jest czwórka na świadectwie z przedmiotu, którego dziecko nie lubi, nie rozumie i nie umie? Czy za klęskę można już uznać kilka ocen dostatecznych? Czy też wreszcie niepomyślnymi można nazwać sytuacje, gdy oceny są rzeczywiście niskie, a uczeń ma poprawkę lub wcale nie otrzymał promocji? W każdym z tych przypadków, odczuwając dezaprobatę rodziców, dziecko odbiera sygnał o własnej niekompetencji. Jeśli jest postrzegane głównie przez pryzmat osiągnięć szkolnych znajdzie to odbicie w pogorszeniu jego wizerunku i mniemania o sobie. Słabe oceny mogą wpędzić dziecko w błędne koło: jeśli nie dostaje dobrych stopni czuje się głupie, a skoro tak, to nie może się nauczyć na tyle, aby je uzyskać. Covington i Teel w książce „Motywacja do nauki” piszą, że „stopnie motywują tych uczniów, którzy najmniej tego potrzebują, to znaczy tych, którzy i tak odnoszą sukcesy. Natomiast tych, którzy najbardziej potrzebują zachęty (ponieważ nie odnoszą sukcesów), stopnie odstraszają i przerażają”. Tymczasem przyczyny złych ocen mogą być różnorodne. W grę mogą wchodzić kwestie zdrowotne (przewlekłe choroby, przyjmowane leki, niedosłuch, niedowidzenie lub inne ograniczenia utrudniające naukę). Czasami jest to wynik niskich możliwości do nauki dziecka i stawianych mu zbyt wysokich wymagań. Złe oceny mogą pojawić się jako skutek kłopotów z koncentracją, nadmierną ruchliwością, czy impulsywnością. Momentami przydatne byłyby inne metody nauczania, niż te, które są stosowane. Nierzadko do takiego stanu rzeczy przyczyniają się również rodzice – szczególnie, jeśli są zbyt pobłażliwi i ustępliwi. W dziecku mogą wówczas zaszczepić przekonanie, że wszystko w życiu da się wyprosić.
Co możemy zatem zrobić oglądając świadectwo? Przede wszystkim zapytajmy siebie, czy faktycznie mamy się o co martwić. Miejmy na uwadze, że to już się stało. Jeśli oceny są rzeczywiście kiepskie można w nich poszukać informacji, jakie dziedziny kwalifikują się do poprawienia w przyszłym roku szkolnym. Unikajmy porównań z rodzeństwem, dziećmi znajomych lub też sobą w podobnym wieku, chyba, że chcemy rozpętać w domu kłótnię. Zwróćmy raczej uwagę na to, co udało się dziecku osiągnąć. Podkreślmy jego mocne strony. Nawet, jeśli nie pokazuje tego po sobie, zależy mu na naszej opinii. Pamiętajmy, że reakcja opiekunów na otrzymane świadectwo to kolejny egzamin z wychowania.
Dorota Białek